poniedziałek, 22 sierpnia 2011

66. A... takie tam.

Najpierw to, będzie niespodzianka



I tak zleciało szybciutko, piątek miałam bardzo pracowity. Uporałam się z truskawkami, na kolanach wyrywałam chwaściory, (bo ja inaczej nie umiem, albo klęczę, albo siedzę na ziemi) i od soboty mnie wszystko boli, a kolanusie w szczególności.. Jeszcze córka podrzuciła mi wnusiulkę i wyszło na to, że sama się męczyłam bo młodsza zabawiała Amelkę. A ja taka głupia napisałam esemeska starszej, żeśmy na wiosce tylko tak dla wiadomości, o naiwności!!!!!! Nie, żebym się nie cieszyła wnuśką , ale pomoc młodszej Isi by mi się sprzydała. I jeszcze na dodatek zostałam dziabnięta przez pscołe w nochal i to akurat tu gdzie opierają się okulary.Zaatakowały mnie trzy cholery paskudne, ale taki jakiś dzień był  dziwny to słonko było to znowu zachodziło i te chyba się wściekały, tylko czemu się na mnie wyżywały? Czosneczek też już sobie schnie i cebulka. W ogródeczku jeszcze troszkę kopsnęłam, myślałam że w sobotę skończę, a tu się mojemu M zachciało gości, o kaczuszko siwa no nie sobie myślę. Lubię gości , ale tak co tydzień to lekka przesada. Tylko czemu nas mało kto zaprasza, a u nas to by ciągle siedzieli, ale tak to jest jak rodzice człeka wychowało jak trzeba, ugość nawet chlebem ze smalce. Ale jak mnie inni goszczą (ciastecko z biedronki i kawusia) to i ja też tak( nie wszystkich oczywiście mam swoich wybrańców) Córcia upiekła ciasto szybkie ze śliwkami ,przepis pewnie znacie
4 jajka
2 szkl. mąki
1 szkl. cukru
3\4 kostki margaryny roztopionej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
cukier waniliowy lub inny zapach
owoce dowolne
Jaja całe z cukrem ubić, dodać resztę, na blaszkę 40 minut 180stopni.

Wybrańcy byli na obiedzie, był schabowy, ale taki duszony w sosiku i tu muszę się pochwalić wyszedł mniamniuśny, smakował wszystkim, ale jak by mnie ktoś zapytał jak to zrobiłam i co dodałam to sama nie wiem. Co się nawinęło to dodałam i czasem wyjdą takie pychotki. Zupka pomidorowa, bo ja lubię bardzo i do drugiego dania mizeryjka i sałatka  jarzynowa, kompocik wieloowocowy pychota..Nie wybrańcy byli tylko na pysznej kawusi i cieście i chyba byli zawiedzeni , że nie dostali kolacyjki. Tym bardziej, że ja to pamiętliwa jestem okrutnie ( i to nie jest dobre kurcze) i nie zapomnę jak ciociusia miała u siebie wnuki, a ja wstąpiłam do niej z moją młodszą i swoich zawołała i dała im kanapki z nutellą, a mojej nie zaproponowała nic.I jak tu maluchowi wytłumaczyć, że nie dostała nutelli?  Ja bym w życiu tak nie postapiła, jak przychodzi kuzynostwo mojej to wszystkim daje po równo, a nie swojej tak a tamtym g....
To może już dość tych narzekań na rodzinkę, bo czkawkę to muszą mieć ogromniasta, a niech mają. Cmokusie.

2 komentarze:

  1. Tak to jest, każdy jest rodzinny na swój sposób. Doświadczam takiej rodzinności i ja. Ale najważniejsze teraz, że jest cieplutko i słoneczko świeci. Dzięki za odwiedzinki w Zaciszu. pozdrawiam. Ania:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzisz Aniu...tak to jest już na tym świecie...hihi
    tak sobie myślę, że raczej tak samo bym postąpiła;
    co do ciacha - a te śliwki to na wierz układać ?

    OdpowiedzUsuń